środa, 18 maja 2022

Jedzenie mięsa jest normą na Zachodzie. Ale normy mogą się zmieniać

 Kiedy w połowie lat 90. moja przyjaciółka Julie Babulski była pierwszoklasistką w liceum, postanowiła przestać jeść mięso. "Kochałam zwierzęta. Nie mogłam patrzeć na ich cierpienie" - mówi Babulski. "Fakt, że wkurzyło to moją mamę, był dodatkowym, radosnym bonusem".


Jak mówi Babulski, w jej kochającej mięso rodzinie polskich imigrantów, w posiłkach często pojawiała się kiełbasa lub boczek. Nawet kiszona kapusta zawierała mięso. Przy tak ograniczonych możliwościach żywieniowych w domu nastoletnia Babulski początkowo żywiła się skrobią i sałatkami. Jej mama, jak mówi, myślała, że "po prostu umrze".


Babulski, obecnie biolog w Monroe Community College w Rochester w stanie Nowy Jork, w końcu nauczyła się stosować bardziej zrównoważoną dietę wegetariańską, obejmującą fasolę, pełne ziarna zbóż i czasami neonowo-pomarańczowego wegetariańskiego psa. Ale, jak wspomina Babulski, jej mama wciąż życzyła sobie, by porzuciła to szaleństwo.


Mama prawdopodobnie reagowała na fakt, że jedzenie jest czynnością społeczną, łączącą rodzinę, przyjaciół, a nawet nieznajomych. Jej córka nie mogła już cieszyć się indykiem w Święto Dziękczynienia, tradycyjnym polskim posiłkiem, jakim jest ryba w Wigilię, ani nawet rodzinnymi "leniwymi pierogami" - pierogami z kluskami, grzybami i oczywiście z kawałkami boczku.


Na poziomie społecznym decyzja Babulskiego i innych osób o przejściu na wegetarianizm może wydawać się groźna dla tych, którzy uważają jedzenie zwierząt za kwintesencję amerykańskości. Jedzenie mięsa jest w Stanach Zjednoczonych normą - mówi psycholog społeczny Gregg Sparkman z Uniwersytetu Princeton. "To dosłownie centrum tego obrazu Normana Rockwella".


Jednak wizja Rockwella, w której mięso jest gwiazdą amerykańskiego posiłku, ma poważne wady. Poza obawami o dobrostan zwierząt, eksperci medyczni od dawna zachęcają ludzi do jedzenia mniej przetworzonego i czerwonego mięsa ze względów zdrowotnych (SN: 11/28/15, s. 9). Coraz wyraźniej widać, że dieta bogata w mięso jest również szkodliwa dla naszej planety (SN: 7/7/18, s. 10).


Przesunięcie popytu z mięsa na fasolę, pełne ziarna, owoce, warzywa, orzechy i nasiona może przynieść znaczące korzyści dla klimatu. W 2018 r. całkowita emisja gazów cieplarnianych na świecie wyniosła prawie 49 mld ton metrycznych. Zmian Klimatu (IPCC) oszacował, że gdyby wszyscy ludzie na świecie przeszli na weganizm i jedli wyłącznie żywność pochodzenia roślinnego, globalne emisje zmniejszyłyby się o około 16% w ciągu roku, czyli o 8 miliardów ton.


Tymczasem przejście na wegetarianizm, czyli dietę roślinną, która obejmuje nabiał, jajka i bardzo sporadyczne mięso lub owoce morza dozwolone w definicji IPCC, przyniosło spadek emisji o 6 miliardów ton. IPCC twierdzi, że dla tych, którzy nie chcą całkowicie zrezygnować z bekonu, mniej absolutystyczne podejście może przynieść duże korzyści. Panel szacuje, że dieta fleksitariańska - ograniczenie spożycia mięsa i nabiału o 75% - mogłaby zmniejszyć emisję o 5 miliardów ton.


Sama zmiana indywidualnych zachowań nie jest w stanie naprawić łańcucha dostaw zbudowanego wokół masowej produkcji mięsa i produktów zwierzęcych. Jednak najnowszy, kwietniowy raport IPCC sugeruje, że najbogatsi ludzie na świecie mogliby znacznie ograniczyć emisje poprzez zmianę stylu życia, np. mniej jeżdżąc samochodem i latając samolotem oraz jedząc mniej mięsa. Dzieje się tak dlatego, że gospodarstwa domowe o dochodach w górnych 10 procentach generują około 36-45 procent globalnej emisji, podczas gdy gospodarstwa domowe o dochodach w dolnych 50 procentach przyczyniają się do niej w zaledwie 13-15 procentach. Co więcej, zamożniejsze osoby stanowią wzór do naśladowania. Osoby prowadzące niskoemisyjny tryb życia mogą więc pomóc w tworzeniu nowych, bardziej zrównoważonych norm społecznych.

Normy społeczne to niepisane zasady określające, jak należy zachowywać się w danej grupie. Normy zachęcają do przestrzegania zasad. Jeśli wszyscy w grupie noszą ubrania, jest mało prawdopodobne, by choć jeden jej członek wyszedł na zewnątrz nago. Ale jeśli ludzie uważają, że zrzucanie ubrań staje się nową normą, czy może to zachęcić innych do pójścia w ich ślady? Tak, twierdzi Sparkman. "Działania, które podejmujesz (...) mają wpływ na innych i mogą ich zmienić".


Wyzwaniem, jak twierdzi Sparkman i inni, jest znalezienie sposobu na wywołanie efektu kuli śnieżnej w celu zmiany naprawdę silnych norm społecznych, takich jak jedzenie mięsa. Naukowcy ci próbują w pewnym sensie zrozumieć, jak sprawić, by to, co nienormalne, stało się normalne. Co na przykład trzeba zrobić, aby ludzie mentalnie zamienili indyka z Święta Dziękczynienia Rockwella na coś bardziej zielonego?


Zmienianie normalności

Normy społeczne, które z założenia pozostają względnie stabilne w czasie, zazwyczaj utrudniają zmiany społeczne. Badania pokazują jednak, że ludzie dostosowują się nie tylko do obecnych norm, ale także do tych, które są postrzegane jako przyszłe, co Sparkman nazywa "prekonformizmem". Sugeruje to, że postrzeganie Julie Babulskis jako osoby wyznaczającej trendy, a nie dewiantów społecznych, może zachęcić innych do dostosowania się do ich roślinnej wizji przyszłości (SN: 26.02.22, s. 24).


W tym duchu Sparkman i współpracownicy sprawdzali, czy przekazywanie informacji o zmieniających się lub "dynamicznych" normach może zmienić wybory żywieniowe ludzi. W pilotażowym badaniu zespół przeprowadził ankietę wśród bywalców kawiarni na Uniwersytecie Stanforda. Kiedy 304 osoby, w większości wykładowcy, pracownicy i absolwenci, czekali na zamówienie, badacze wręczali im jedno z trzech pisemnych oświadczeń.


Niektórzy uczestnicy otrzymali statyczny komunikat o normie: "Ostatnie badania wykazały, że 30 procent Amerykanów podejmuje wysiłki, aby ograniczyć spożycie mięsa". Niektórzy uczestnicy otrzymali dynamiczne oświadczenie normatywne: "Ostatnie badania wykazały, że w ciągu ostatnich pięciu lat 30 procent Amerykanów zaczęło podejmować wysiłki, aby ograniczyć spożycie mięsa". Uczestnicy z grupy kontrolnej przeczytali, że ludzie zaczynają ograniczać czas spędzany na Facebooku. Podczas gdy statyczne stwierdzenie kładzie nacisk na zmiany w teraźniejszości, dynamiczne stwierdzenie podkreśla zmiany zachodzące w czasie i teoretycznie w przyszłości - mówi Sparkman.


Około 20 procent uczestników w grupie kontrolnej i grupie norm statycznych zamówiło bezmięsny lunch w kawiarni w porównaniu z 34 procentami uczestników w warunkach norm dynamicznych, jak donosi zespół w 2017 roku w Psychological Science. Wyniki sugerują, że wartości ludzi mogą się zmieniać - mówi Sparkman.


Dynamika grupy

Z wiekiem Babulski dowiedziała się o wpływie produkcji mięsa na zdrowie i środowisko. Jej postanowienie, by pozostać wegetarianką, umocniło się, a niegdyś impulsywna decyzja stała się sposobem na życie.


Teraz Babulski dzieli się swoją osobistą podróżą z uczniami na kursie nauk środowiskowych. Jak mówi Babulski, zawsze znajdzie się uczeń, który potraktuje jej wybory żywieniowe jako osobistą zniewagę. Jeden ze studentów powiedział jej: "Zjem trzy kurczaki więcej, bo jesteś wegetarianką, żeby nadrobić tę różnicę".


Ludzie od dawna używali ograniczeń żywieniowych jako wyznacznika przynależności do grupy. Na przykład w Azji Południowej hinduiści i muzułmanie żyją obok siebie, ale mogą rozpoznać członków swojej grupy, zwracając uwagę na to, kto je wieprzowinę, a kto wołowinę. "Tabu związane z jedzeniem mają na celu ustanowienie zarówno grup wewnętrznych, jak i zewnętrznych" - mówi Harriet Ritvo, historyk środowiska z MIT.


Podziały wokół jedzenia mogą sprzyjać powstawaniu tożsamości plemiennych. Kaitlin Woolley, behawiorystka z Cornell University i jej współpracownicy donieśli w 2020 r. na łamach Journal of Personality and Social Psychology, że Żydzi z Chicago, którzy unikają zakwaszonego jedzenia w czasie Paschy, często czują się odcięci od swoich nieżydowskich rówieśników. Jednak to poczucie wyobcowania pomaga im nawiązać silniejsze więzi z żydowskimi rówieśnikami. W pewnym sensie plemię Paschy staje się silniejsze.

"Na Zachodzie (...) zostanie wegetarianinem to bardzo świadomy wybór odbiegający od tego, co jest społecznie normalne" - mówi psycholog społeczny Daniel Rosenfeld z UCLA. "Tworzenie społeczności jest często sposobem na ochronę przed poczuciem wyobcowania społecznego".


Silne społeczności oparte na jedzeniu pomagają osobom należącym do grupy, ale mogą odpychać osoby spoza niej, takie jak student Babulski jedzący kurczaka. Badania pokazują, że gdy ludzie utożsamiają określoną dietę, np. koszerną lub wegańską, z grupą zewnętrzną, mogą nabrać negatywnego nastawienia do tej diety lub unikać "specjalnych" produktów.


Na przykład wyodrębnienie pozycji wegetariańskich i oznaczenie ich w menu jako "wegetariańskie" zmniejszyło odsetek osób niebędących wegetarianami, które wybierały te dania, w porównaniu z sytuacją, gdy opcje te były włączone do głównego menu - donoszą badacze w 2020 r. w Journal of Environmental Psychology.


Michael Schmitt, psycholog społeczny z Uniwersytetu Simona Frasera w Burnaby w Kanadzie, twierdzi, że istnieją sposoby, by udaremnić tę mentalność "my - oni - oni". Jedną z możliwości jest promowanie przez naukowców i decydentów bardziej integracyjnych etykiet. Na przykład podkreślanie tendencji do stosowania diety fleksitarnej nie wywołuje takiego samego odwetu, jak podkreślanie tendencji do stosowania diety wegetariańskiej - mówi Schmitt. "Oferuje to ludziom tożsamość, która może być bliższa istniejącym normom".


Innym pomysłem jest subtelna zmiana środowiska żywieniowego, tak by opcje wegetariańskie, a nie mięsne, stały się domyślne. Na przykład, samo zwiększenie dostępności wegetariańskich posiłków w stołówce uniwersyteckiej z jednej czwartej do połowy zwiększyło sprzedaż wegetariańskich dań o prawie 8 procent - donoszą naukowcy na łamach czasopisma "Proceedings of the National Academy of Sciences" z 2019 roku.


Jest jeszcze sklep spożywczy. Naukowcy donieśli w marcu na łamach PLOS Medicine, że usunięcie czekoladek wielkanocnych z widocznych miejsc, takich jak wejście do sklepu i koniec alejek, w sieci sklepów spożywczych w Wielkiej Brytanii spowodowało gwałtowny spadek sprzedaży tych artykułów. W porównaniu ze 151 sklepami, które nie zmieniały miejsca sprzedaży, 34 sklepy, które przeniosły słodycze, sprzedawały średnio 21 kilogramów czekolady tygodniowo mniej. Zakładając, że przeciętny czekoladowy zajączek wielkanocny waży około 100 gramów, oznacza to, że w każdym sklepie sprzedaje się o około 200 zajączków tygodniowo mniej.


Wyobraźmy sobie, że operatorzy amerykańskich sklepów spożywczych przenosiliby mięso do trudno dostępnych miejsc - mówi Schmitt. Zmiana postrzegania normalności wymaga najpierw wyobrażenia sobie nowej normalności.


Efekty uboczne

Biorąc pod uwagę ogrom zmian klimatycznych, jak działania jednej osoby mogą wpłynąć na zmianę sytuacji?


Wykorzystanie dynamicznych norm do zmiany zachowań opiera się na prostym założeniu, że indywidualne działania mają znaczenie. Potwierdzają to badania z dziedziny zrównoważonego rozwoju. W latach 2012-2015 urzędnicy w Connecticut starali się nakłonić więcej osób do zainstalowania paneli słonecznych w ramach programu Solarize Connecticut. W tym czasie zaledwie 0,4% właścicieli domów w Stanach Zjednoczonych posiadało panele słoneczne, co sprawiało, że ich wykorzystanie nie było czymś zwyczajnym. Wolontariusze pojechali więc do 58 miast, aby zachęcić mieszkańców do zmiany energii. Naukowcy opublikowali w 2018 r. w Nature raport, że wolontariusze, którzy sami zainwestowali w panele słoneczne, przekonali prawie 63% więcej mieszkańców do korzystania z energii słonecznej niż wolontariusze, którzy nie dokonali takich inwestycji.


I odwrotnie, indywidualna bezczynność również ma znaczenie. W klasycznym już badaniu z lat 60. opublikowanym w Journal of Personality and Social Psychology studenci siedzieli w pomieszczeniu, które powoli wypełniało się dymem. Gdy studenci byli sami, 75% z nich relacjonowało sytuację. Ale gdy w pomieszczeniu znajdowały się inne osoby i nie podjęły żadnych działań, problem zgłaszało tylko 10 procent studentów. Nicnierobienie stało się społecznie akceptowalne.


W gruncie rzeczy żyjemy w świecie pełnym dymu i musimy wybierać między bezczynnością a działaniem. Dlaczego nie wybrać działania?


Babulski stosuje tę filozofię w swoim własnym nauczaniu. Wielu z jej uczniów uświadamia sobie siłę swoich indywidualnych wyborów. "W ciągu semestru można zaobserwować, jak uczniowie mówią: 'Wow, te małe rzeczy, które robię, naprawdę się sumują i robią różnicę'" - mówi Babulski.


Być może w przyszłości Norman Rockwell namaluje na amerykańskim talerzu obiadowym mniej mięsny posiłek: fasolę, świerszcze lub indyka na bazie roślin. Wyobraźmy to sobie.

businews.pl
itnews24.pl
itlife.pl
ofio.pl
wp.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Jedzenie mięsa jest normą na Zachodzie. Ale normy mogą się zmieniać

 Kiedy w połowie lat 90. moja przyjaciółka Julie Babulski była pierwszoklasistką w liceum, postanowiła przestać jeść mięso. "Kochałam z...